piątek, 24 października 2014

Chapter 22

Stałam na korytarzu, wgapiona w rodzinne fotografie. Byliśmy taką szczęśliwą rodziną, ale jakiś pijak musiał nam to odebrać. Zachciało mi się płakać, ale muszę być silna. Dla taty. Wiem, że nade mną czuwa. Usłyszałam jak Harry otworzył drzwi, ale nie ruszyłam się o milimetr. Zapatrzyłam się w zdjęcia. Wtedy objął mnie od tyłu i pocałował delikatnie w szyję. Moje kąciki lekko drgnęły, a ja odwróciłam się do niego i pocałowałam.
-Masz plany na dzisiaj? -delikatnie się odsunęłam i chwile myślałam nad odpowiedzią.
-Wiesz... Tak właściwie, postanowiłam się spotkać z przyjaciółmi.
-To świetnie. -uśmiechnął się i przysięgam zrobił to szczerze, myślałam, że gorzej zareaguje. -Fajnie będzie poznać twoich przyjaciół. -teraz już rozumiem. To oczywiste, że nie puściłby mnie samą. Ale to miało być spotkanie tylko z nimi. Co teraz?
-Harry fajnie, że się cieszysz, ale ja miałam się spotkać tylko z nimi. -jego mina radykalnie się zmieniła, zacisnął szczękę, a oczy pociemniały.
-Nie pójdziesz sama. -zaczął spokojnie, ale czułam jak zaraz nie wytrzyma.
-Posłuchaj, przecież nic mi się nie stanie. To tylko przyjacielski wypad. O co ci znowu chodzi? -kurwa Faith. Jedno zdanie za dużo. Pożałowałam swoich słów. Przycisnął mnie do ściany, a jego pięści ciasno zacisnęły się na moich chudych ramionach. Z moich oczu popłynęła pojedyncza łza. -H-harry... -szepnęłam cicho, kiedy poczułam mocny ból, jaki mi sprawiał. -Puść mnie, to boli! -zaczęłam się wyrywać, ale on stał jak zamurowany.
-Przepraszam... Ja... -nie umiał się wysłowić. Kiedy patrzył na mnie widziałam zakłopotanie w jego oczach. Wiem, że Harry nie umie jeszcze nad sobą panować i to mnie w nim najbardziej przeraża. Spuścił głowę i odszedł. Nieświadoma jeszcze wszystkiego, zsunęłam się powoli po ścianie i schowałam twarz w kolanach. Niekontrolowanie zaczęłam płakać. Dlaczego on musi taki być? Kocham go, ale jeszcze chwila i nie wytrzymam. I tak mam zamiar iść na tą kolację. To moi przyjaciele, a ja mam prawo się z nimi spotkać!
Harry po naszej kłótni zniknął. Musiał gdzieś wyjść. To nawet dobrze, niech się zastanowi nad jego zachowaniem. Kończyłam swój makijaż. Usta pomalowałam jasno różową szminką, dzięki której wyglądałam na młodszą, ale mimo to bardzo seksownie. Nie o to mi chodziło, ale nic nie poradzę, że bardzo lubię ten kolor. Na dworze robiło się już ciemno, a ja poczułam dreszcze na ciele, które pojawiły się zaraz, gdy wyszłam z domu. Postanowiłam się wrócić i zabrać szal. Do restauracji miałam dwa kilometry, co nie wydawało się być specjalnie daleko, więc postanowiłam się przejść. Po dziesięcio minutowym spacerze doszłam w wyznaczone miejsce. Moi przyjaciele już siedzieli przy stoliku. Podeszłam i od tyłu dałam buziaka Troy'owi, oczywiście w policzek. Przywitałam się też z pozostałą dwójką po czym zajęłam miejsce obok Misy. Podszedł do nas wysoki blondyn, który jak się spodziewałam był kelnerem. Kiedy przyjrzałam się jego twarzy od razu rozpoznałam w nim znajomą osobę.
-Luke? -przyjaciele zwrócili wzrok na mnie, a potem na Luka i tak co chwila. 
-Faith, muszę przyznać, że w makijażu bym cię nie poznał, choć nie twierdzę, że to źle, wyglądasz pięknie. -zarumieniłam się. Mówił tak elegancko, tak miło, to było niezwykłe. Nawet Harry tak do mnie nie mówi. Spodobało mi się.
Podał nam menu i odszedł by za chwilę znowu podejść ze swoim zniewalającym uśmiechem i zapytać o nasz wybór. Tym razem poprosiłam o zapiekankę ziemniaczaną z sosem śmietanowym, a chłopaki wzięli pizze na pół. Misy dziwnym trafem poprosiła o sałatkę.
-Ty i sałatka? -zakpił Jake, a Luke prychnął śmiechem. To oczywiste, że Misy kocha mięso, z resztą tak jak ja. Przyjaciółka tylko wywróciła oczami i wyszczerzyła się do kelnera.
-Dobra,a teraz gadaj skąd ty go znasz? -zapytała gwałtownie Misy, gdy Luke opuścił nas i udał się jak mniemam do kuchni. Nie myślałam za długo nam odpowiedzią, bo spotkałam go w bardzo spontanicznych okolicznościach, a Luke mimo, że jest bardzo przystojny to nie jest dla mnie nikim więcej jak przyjacielem.
-Podczas biegania. Zagadał do mnie i tak jakoś wyszło.
-Tak, pewnie. -wtrącił się Jake. O co mu chodzi? Postanowiłam go jednak zignorować.
Po paru minutach nasz kelner oraz nowy obiekt zainteresowań mojej stukniętej przyjaciółki przyniósł nam gorące dania, posyłając mi przy tym oczko. Zaczerwieniłam się trochę.
Zaczęłam jeść pyszną zapiekankę ziemniaczaną. Po pięciu minutach byłam pełna i postanowiłam zabrać resztki na wynos, może później zgłodnieję. Chłopaki wsunęli ogromną pół metrową pizze z dodatkami, a Misy wyglądała na niezadowoloną, ale kto jej kazał zamawiać jakąś sałatkę, którą nie można było się najeść?
-Czy możemy prosić o rachunek? -Troy zawołał kelnera, a ten szybko do nas podszedł i podał papierek z ceną. Zapłaciliśmy po równo, a ja dodałam pięć funtów napiwku.
-Dobranoc. -powiedzieliśmy chórem, razem wychodząc z restauracji. Luke pokiwał mi i dał znak, że zadzwoni. Ucieszyłam się, nie powiem, że nie. Przyjaciół nigdy za wiele.
Kiedy wróciłam do domu nie było ani Harry'ego, ani mamy. Zrobiłam gorącą czekoladę i dodałam do niej parę pianek. Włączyłam radio, w którym akurat leciał mój kochany Ed. Wsłuchiwałam się w melodię pięknej piosenki i jednocześnie upijałam gorący napój. Kiedy miałam iść już się umyć, usłyszałam trzask drzwi i rozpinanie kurtki. Nie musiałam się obracać, żeby wiedzieć kto to. Szedł powoli, ale gdy był za mną nagle się zatrzymał. Czułam jego ciężki oddech na sobie, był coraz bliżej. Cała się spięłam, ale nie poruszyłam się o milimetr. Nagle poczułam jego ciepłe usta na swojej szyi.
-Przepraszam za dzisiaj. -wymruczał, a ja poczułam na sobie wibrację. -Jestem chujem i chciałbym to zmienić, chcę się zmienić dla ciebie, chcę być najlepszy i cię chronić. Nie chcę być jakimś tyranem, którego będziesz się bała. -oderwał się od mojego ciała i usiadł obok mnie, ale nie patrząc się w moją twarz kontynuował. -Jeśli skrzywdziłem cię, a pewnie zrobiłem to nie raz to proszę wybacz mi. Ja się zmienię... dla ciebie. Nie będę już taki nerwowy. Postaram się. Faith jesteś dla mnie wszystkim. Wiem, że mnie kochasz, a ty wiesz, że ja ciebie też i to nawet mocniej. I jeśli chcesz mnie zostawić, wyrzucić lub zapomnieć o mnie... -tu się zatrzymał i objął moją twarz tak abym mogła na niego spojrzeć. -To już się pakuję. Ale pamiętaj Faith, że cię kocham. -chciał już iść, ale go zatrzymałam.
-Harry... D-dlaczego opowiadasz takie głupoty? Nigdy cię nie wyrzucę! Nigdy nie przestanę kochać! A już na pewno nie chcę o tobie zapomnieć i to się nie stanie! -rzuciłam się na niego, namiętnie całując, ten pocałunek pozwolił mi wyrazić jak bardzo go kocham. -Kocham cię i nie myśl inaczej.
Zaniósł mnie do sypialni i zaczął całować po całym ciele. Chyba jestem już gotowa.

czytasz=komentujesz :)

Hej, tak wiem dłuuugo nie było rozdziału, jestem zła na siebie ;c OH I DZIĘKUJĘ ZA PONAD 5K WYŚWIETLEŃ <333
Tak btw to widziałyście teledysk do SMG? OMG ndswdeid *___* hahah :D
Ale mam złą wiadomość zawieszam bloga do 1 GRUDNIA. Przepraszam do napisania (mam nadzieję) x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz