poniedziałek, 23 czerwca 2014

Chapter 14

Obudziłam się dosyć szybko. Szczerze to nawet oka nie zmrużyłam, a już dzisiaj miałam iść z Harry'm na kolację. Kolejna noc, kolejne zdarzenia. Ten tydzień był zupełnie inny. Tyle się w nim działo, nie koniecznie dobrze. Ciekawe czy Harry ma zamiar wybuchnąć. Jeśli tak, lepiej żeby mnie przy tym nie było. Nie jestem gotowa na kolejny raz. Już po pierwszym wystarczająco się go przestraszyłam. Idę na tą kolację, bo może mi znowu przywrócić dobre wspomnienia z nim związane. Jest taki kochany, a jednak taki zaborczy. Jak mógł powiedzieć, że jestem jego? Nie jestem jego. Nawet tego nie chcę. Dlaczego to się musiało stać? Wszystko zepsuł.
Pobiegłam zrobić poranną toaletę; umyć zęby, poczesać włosy. Mamy jak zawsze nie ma w domu. Od kiedy wzięła drugą pracę prawie jej nie widzę. Przykro mi z tego powodu. Lubiłam nasze wieczory filmowe i wspólne gotowanie. Jest jak moja przyjaciółka, ale teraz wcale jej nie ma. Nie jestem na nią za to zła, po prostu jest mi przykro. Wiem, że nasz status nie pozwala jej na zrezygnowania z pracy, ale dlaczego tak jest? Po tacie nie dostaliśmy nic. Zginął w wypadku co jeszcze bardziej nas zrujnowało, psychicznie oczywiście. Co wiąże się z naszymi codziennymi czynnościami. Przez pół roku nie mogłyśmy się odnaleźć w tym świecie bez niego. Był dla nas taki dobry, nie zasłużył na śmierć. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej karton pół pełnego mleka. Jestem optymistką co za tym idzie szklanka jest dla mnie w połowie pełna, a w złej sytuacji potrafię znaleźć odrobinę szczęścia. Nie stało się tak po śmierci ojca, ale jakoś się pozbierałam. Nasypałam do miski płatki czekoladowe i zalałam mlekiem. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nie leciało nic ciekawego, ale na co mogłam liczyć? Pięć kanałów z czego jeden w innym języku. Zajadałam płatki oglądając nudny serial z lat dziewięćdziesiątych. Jak umrzeć z nudów? To jeden ze sposobów.
Jest dopiero trzynasta. Co mam robić przez ten czas? Nie mam zamiaru zmarnować go patrząc cały dzień na telewizję. Do spotkania z Harry'm jest jeszcze sporo czasu. Zastanawiałam się chwilę, aż coś wymyśliłam. Pójdę pobiegać do parku. Pamiętam, gdy niecały rok temu byłam aktywną biegaczką. Po otrzymaniu oferty pracy to się zmieniło. Nie miałam na to czasu. Przebrałam się w leginsy i luźną bluzkę, założyłam też buty do biegania. Wyszłam z domu, upewniając się czy dom jest zamknięty. W parku spotkałam wielu biegaczy przez co nie czułam się tak samotnie. Pobiegłam do źródełka i zaczerpnęłam wody. Zaczepił mnie przy tym przystojny chłopak. Wygląda na dwadzieścia lat. Ma jasne włosy i niebieskie oczy. Ubrany jest w strój sportowy, więc mogę uznać, że też biega. Dostrzegłam też kolczyk w wardze.
-Hej ślicznotko, biegasz?
-Tak. Przepraszam chcesz pić? Już się odsuwam.
-Chcę, ale tylko jeśli na mnie poczekasz. -przygryzł wargę, co wyglądało urzekająco.
Chłopak upił trochę wody, nie odrywając ze mnie wzroku, co mnie trochę peszyło. Wytarł mokre usta o rękaw i szeroko się uśmiechnął. Mogłam zobaczyć szereg jego śnieżno-białych zębów.
-Jestem Luke, a ty to?
-Faith.
-Miło mi cię poznać, nie widziałem tutaj jeszcze takiej pięknej dziewczyny. -przez jego słowa się zarumieniłam.
-Mi też miło było cię poznać. Przepraszam, ale muszę już wracać do domu.
-Chwilę. To podaj mi chociaż twój numer. -zastanawiałam się chwilę, ale ostatecznie się zgodziłam i podałam mu mój numer.
W domu wzięłam krótką kąpiel. Do wyjścia została mniej niż godzina. Wybrałam dla siebie czarne rurki i granatową koszulę. Do tego moje czarne conversy. Zakręciłam włosy lokówką i nałożyłam odrobinę makijażu. Do czarnej torebki spakowałam portfel, komórkę i dezodorant. Chwilę później Harry zapukał do drzwi. Wygląda cudownie jak zawsze. Nie wiem jak on to robi. Ma na sobie niebieską koszulkę w serek i czarne jeansy. Wyglądamy jakbyśmy umówili się co do naszego stroju. Na prawdę pasujemy do siebie. Jego włosy są obwiązane bandamką przez co wygląda bardziej zadziornie. Uderzył mnie miły zapach jego perfum. Zdziwiło mnie trochę to, że nie poczułam papierosów. Może dzisiaj jeszcze nie palił. Uśmiechnął się, ukazując swoje śnieżne perełki. Oblizał swoje malinowe usta na mój widok. Pocałował mnie w policzek i zaprowadził do samochodu, otwierając przy tym drzwi.
-Wyglądasz naprawdę nieźle. -skomplementował mnie i puścił mi oczko. Chciałam powiedzieć coś w stylu 'ty też', ale on tak zawsze wygląda. Zawsze jest tak niemożliwie przystojny i uwodzicielski. Nie umiem się mu oprzeć.
Dojechaliśmy już do pizzerni. Idziemy w kierunku wejścia. Gdy wchodzimy do środka zaczynam robić się głodna. Pachnie tu bardzo smakowicie. Harry zaprowadził mnie do stolika.
-Mam niespodziankę.
-Tak, jaką?
-Moi przyjaciele chcieli cię poznać i zaraz tutaj będą. -otworzyłam szerzej oczy. To miłe, że jego przyjaciele chcą mnie poznać, ale mam wątpliwości, że do nich nie pasuję. -Nie ma się czego bać. Z pewnością cię polubią. -pogładził moje ramię, tym samym dodając mi otuchy. No cóż jakoś to przeżyję. Nie może być tak źle. Do restauracji pierwsi weszli chłopak z dziewczyną. To pewnie oni. Poznaje ich. Kolorowo włosa dziewczyna podbiegła do nas zostawiając swojego chłopaka w tyle.
-Heeej! Ty musisz być Faith. -podała mi rękę, ale szybko pociągnęła mnie ku sobie i mocno przytuliła. -Ja jestem Perrie, a on to Zayn. -wskazała na chłopaka, który stał za nią.
-Oh miło mi cię poznać Perrie. -szeroko się do niej uśmiechnęłam. -Ciebie też Zayn. -podałam mu rękę, ale on ją zignorował i równie mocno mnie przytulił. Perrie usiadła obok mnie, a Zayn na przeciwko nas z Harry'm.
-Mogę przyjąć zamówienie? -zapytał kelner.
-Duża pizza z kurczakiem i cztery cole. -wybąknął Harry, tym samym spławiając kelnera.
Perrie zadawała wiele pytań. Wydaje się być bardzo przyjacielska. Polubiłam ją. Zayn jest bardziej cichy, ale też go lubię. Gdy kelner przyniósł nasze zamówienie, a raczej Harry'ego wszyscy przerwali rozmowę i zaczęli delektować się smakiem pizzy. Jest bardzo smaczna. Każdy zjadł po dwa kawałki popijając wszystko colą. Właśnie takie wyjścia lubię najbardziej. Z miłymi osobami na dobrej pizzy, opowiadając śmieszne historie z naszego życia.
-Jak byłam w piątej klasie moja mama kupiła mi świecący plecak i każdy nazywał mnie wróżka. To było okropne! -powiedziała Perrie. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Kto by pomyślał, że ta buntownicza dziewczyna musiała chodzić ze świecącym plecakiem. Teraz pewnie nie pozwoliła by sobie na takie coś. To musiało być prześmieszne zobaczyć ją wtedy w szkole. Staram sobie wyobrazić, ale to nierealne.
-Za to jak ja byłam na obozie, zgubiłam górę od kąpielówek. -powiedziałam.
-Nie gadaj! -Perrie krzyknęła sprawiając, że wszyscy w lokalu odwrócili swój wzrok na nas.
Wieczór minął nam bardzo dobrze i uważam, że będę utrzymywać kontakt z Perrie. Harry zawozi mnie do domu. Podziękowałam mu za ten wieczór i mówię, że świetnie się bawiłam. Mówię też, że w poniedziałek wracam do pracy i nie będę miała za dużo czasu na wspólne wyjścia. Harry robi smutne oczy, ale ostatecznie zgadza się. Mam nadzieję, że będzie miał ochotę ze mną porozmawiać przez telefon jeśli byśmy się nie spotkali. Już jesteśmy obok mojego domu. Dziękuję mu jeszcze raz i otwieram drzwi wejściowe.

czytasz=komentujesz ;)
Stworzyłam twittery głównym bohaterom :) Twitter Harry'ego i Twitter Faith serdecznie zapraszam :) Można również zobaczyć je w zakładce kontakt i bohaterowie. Poznaliście już Luke'a, też znajdziecie go w zakładce bohaterowie :D I proszę o recenzję w komentarzu lub na twitterze.

niedziela, 22 czerwca 2014

Chapter 13

Przeczytajcie notkę.

Jeszcze tylko szminka i gotowe. Przejrzałam się w lustrze i uznałam, że wyglądam świetnie jak na mnie. Moje włosy są wyprostowane i delikatnie potapirowane. Wybrałam dla siebie blado różową sukienkę, która kończyła się w połowie ud i kremowe nie za wysokie szpilki. Jake miał przyjść po mnie o siedemnastej, ale znając go będzie wcześniej.  Równo za dziesięć piąta usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a moim oczom ukazał się przystojny mężczyzna z bukietem róż w prawej dłoni. Przywitałam go buziakiem w policzek i zabrałam od niego kwiaty by włożyć je do wazonu. W drodze do samochodu skomplementował mój wygląd.
-Wyglądasz pięknie. -podziękowałam i odpowiedziałam, że również wygląda nie najgorzej na co się zaśmiał. Otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść do auta. Wieczór ma być wyjątkowy. Nie wiem czemu, ale zdecydowaliśmy żeby nasze przyjacielskie wyjście miało wglądać jak wymarzona randka. Lubiliśmy z Jake'iem takie klimaty. Był dla mnie miły i zawsze mogę na nim polegać. Zawsze czułam do niego coś więcej, ale od kiedy w moim życiu pojawił się Harry, nie miałam zbytnio czasu dla Jake'a. Jest mi z tym faktem przykro, ale wszystko da się nadrobić. Mamy dla siebie cały wieczór.
Dojechaliśmy do przepięknej francuskiej restauracji, w której ceny były zdecydowanie za drogie. Gdy weszliśmy kelner zaprowadził nas do naszego stolika i podał nam karty dań. Zamówiłam żabie udka, które są moim ulubionym daniem tutaj, a Jake zamówił makaron z krewetkami. Wybrał też dla nas wino, jednak powiedział, że on nie będzie pić, gdyż ktoś musi mnie odwieźć. Przytaknęłam chociaż chciałam, żeby napił się ze mną.
-Co u ciebie? -zaczął.
-Nic ciekawego. Wzięłam sobie wolne na tydzień.
-Ah tak, Troy mówił, że cię nie będzie na chwilę w pracy. -zastanawia mnie czy sam mu to powiedział, czy on się go zapytał. Zależy mi na przyjaźni z nim, ale gdyby on poczuł coś więcej, oh nie wiem jakby to się skończyło.
-A u ciebie? -powtórzyłam jego pytanie.
-Lepiej. Zapisałem się na studia, za miesiąc wyjeżdżam.
-Nie gadaj! Będę tęsknić. -zrobiłam smutną minę i wydęłam dolną wargę.
-Ja też. Z jednej strony chcę wyjechać, a z drugiej nie wiem czy nie umrę z tęsknoty za tobą.. wami. -poprawił się szybko. Uratował go kelner, który przyniósł nasze dania. Jake nalał mi wina, a sam zamówił colę. Danie było jak przystało na drogą restaurację przepyszne. Mięso rozpływało się w ustach, a moje kubki smakowe szalały. Idealnie dobrane przyprawy zapewniły, że moja kolacja jest udana. Jake poprosił o rachunek, a ja powiedziałam, że mogę zapłacić za siebie. Jake nie chciał nawet o tym słyszeć, wyciągnął szybko portfel i zapłacił za posiłek. Gdy spojrzałam na zegarek była osiemnasta trzydzieści, więc minęło dopiero półtorej godziny. Uznałam, że możemy pójść do mnie by odpowiednio zagospodarować czas, który nam został. Chłopak zgodził się i pojechaliśmy do mnie.  W drodze do domu śmialiśmy się i rozmawialiśmy.
Gdy weszłam do domu zauważyłam, że ktoś siedzi w salonie.
-Harry, co ty tu robisz? -zatrzymałam się.
-Kto to jest? -warknął.
Spojrzałam na Jake'a i posłałam mu przepraszające spojrzenie.
-Przepraszam, ale mógłbyś jechać do domu? Później ci wszystko wyjaśnię -szepnęłam mu do ucha. Chłopak miał smutną minę, ale opuścił mój dom.
-Kto cię tu wpuścił? Drzwi były zamknięte! -wybuchnęłam. Jak mógł wchodzić od tak do mojego domu i jeszcze odstraszać moich przyjaciół?
-Twoja mama, tak apropo wyszła do sąsiadki.
-Po co przyszedłeś?
-Zobaczyć cię.
-Zobaczyłeś? Teraz możesz wyjść! Jak śmiesz tu przychodzić i odstraszać moich przyjaciół?
-Spotykasz się z nim? -otworzyłam szerzej oczy. Jego pytanie zabolało mnie, poczułam jakbym zdradzała Harry'ego. Nie powinnam się tak czuć. Harry to nie mój chłopak, a Jake to przyjaciel.
-Nie Harry, to mój przyjaciel.
-Więc co z nim robiłaś?
-Byłam z nim na kolacji. Poza tym co cię to obchodzi? Mogę robić co chcę i z kim chcę!
-Zamknij się Faith! Jestem moja i nikt nie może nawet ciebie dotknąć rozumiesz?
-Co ty mówisz? Przestań i wyjdź stąd zanim zadzwonię na policję! -Harry zdenerwował się, widziałam to w jego oczach, były czarne jak smoła. Przybliżył się do mnie, a ja z każdym jego krokiem robiłam krok do tyłu. Powstrzymała mnie ściana, przez którą nie mogłam się już cofnąć. Złapał mnie za nadgarstki i przygwoździł je do ściany.
-Co teraz zrobisz Faith? -swoją głowę włożył w zagłębienie pomiędzy moją szyją a ramieniem. Zaczął gryźć i mocno ssać moją skórę. Krzyczałam, ale nikogo nie było w domu.
-Harry puść mnie!
-Będziesz już grzeczna? -pokiwałam głową na zgodę. Zaczął całować linie mojej szczęki by zaraz się oderwać. Puścił mnie, a ja opadłam na podłogę. Nie wiem co w niego wstąpiło. Może jest taki zazwyczaj. Może tylko udawał przede mną. Najgorsze było to, że nie mogłam nic zrobić, obronić się. Jestem bezbronna. Może zrobić ze mną co chcę, a ja nic na to nie poradzę.
-Mała uspokój się, proszę. -utulił mnie, a jego oczy pojaśniały. To dziwne jak w sekundzie może stać się kimś zupełnie innym. Wolę tego Harry'ego. -Bardzo cię przepraszam kochanie, nie wiem co we mnie wstąpiło.
-Yh dobrze, ale nie rób tego więcej, okej?
-Dobrze.
Pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do mojego pokoju.
-To ja już pójdę. -podrapał się po karku i dodał. -Do jutra księżniczko.
Nie wiem czy chcę tam iść po tym co się dzisiaj wydarzyło. Co jeśli zrobi to więcej razy? Nie wiem czy mam ochotę znosić takie zachowanie. Przypomniałam sobie o Jake'u. Czuję się fatalnie przez to jak go potraktowałam. Najpierw go zaprosiłam, a później kazałam mu wyjść. Jaka ze mnie przyjaciółka? Muszę do niego zadzwonić o ile będzie chciał ze mną w ogóle rozmawiać. Szybko wybrałam jego numer i czekałam. Po dwóch próbach odezwał się jego głos.
-Bardzo cię przepraszam Jake, nie wiedziałam, że on będzie w domu.
-Kto to był? Nic ci nie zrobił? -szybko mi przerwał. Był troskliwy jak zawsze.
-To.. ym był Harry. On, ja. -nie wiem co mu powiedzieć, myślałam, że rozmowa z nim będzie łatwiejsza.
-Wszystko w porządku?
-Tak jestem cała, on by mnie nie skrzywdził. -skłamałam, nie chciałam go martwić. Z resztą Harry nie uderzył mnie i nie odniosłam poważnych obrażeń. Tu ucierpiała tylko moja dusza i zaufanie.
-Kim jest dla ciebie?
-Ja.. yh nie wiem. Przepraszam muszę kończyć.


czytasz=komentujesz

Kilka ogłoszeń

-został stworzony zwiastun, na którego was zapraszam https://www.youtube.com/watch?v=vyiDBE796Zw
-stworzyłam też stronę na facebooku, zachęcam do lajkowania, bo będą tam się pojawiać powiadomienia o nowych rozdziałach :) https://www.facebook.com/unearthlyharrystyles
-jeśli chcecie mogę zrobić twittery głównym bohaterom- napiszcie co o tym myślicie
-jak zawsze zapraszam was też na aski bohaterów http://ask.fm/Faith_unearthly, http://ask.fm/Harry_unearthly
-i do zapisywania się tutaj
-tutaj można się ze mną skontaktować
-zapraszam na mój drugi blog
-proszę też o komentowanie 
No i miłego długiego weekendu ;) Kto by pomyślał, że już za tydzień wakacje ^^

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Chapter 12

W restauracji kipiało życiem. Ludzie zbierali się i plotkowali. Zebrało się już sporo ludzi, ale ja zwróciłam uwagę na jednego. Był ubrany w podarte czarne rurki i biały t-shirt, przez który prześwitywały jego tatuaże. Włosy zaczesane do tyłu, które dodawały mu lat, ale wyglądał przez nie bardzo uwodzicielsko. Jego zielone oczy błyszczały. Mogę powiedzieć, że jest szczęśliwy w gronie jego przyjaciół. Cieszyło mnie, że ma osoby, które poprawiają mu nastrój. Wśród nich mogłam dostrzec blondyna, którego spotkałam w szpitalu. Wygląda naprawdę dobrze. Jest nieco niższy od Harry'ego, ale jest równie przystojny co on, chociaż co ja mówię, nikt nie jest w stanie dorównać urokowi Harry'ego. Były tam trzy dziewczyny. Jedna ma fioletowe włosy i liczne tatuaże na rękach, jest skąpo ubrana, ale pomimo to muszę przyznać, że jest ładna. Druga była bardziej wytatuowana, ale wygląda przyjaźnie. Jej kolorowe włosy były spięte w koka co podkreślało jej idealne kości policzkowe. Cerę ma bardzo jasną, a oczy równie jasne. Gdyby nie wyglądała jak człowiek, mogłabym powiedzieć, że jest wampirem. Ubrana jest w białą sukienkę przed kolano opiętą czarnym pasem. Trzecia różniła się od nich. Była normalna. Chodzi mi o to, że nie miała pofarbowanych włosów, ani tuszu na skórze. Jest śliczna. Ma jasne włosy i niebieskie oczy, ubrana jest w jeansy i kremową bluzkę z baskinką. Towarzyszył jej wysoki szatyn. Ma delikatny zarost, wygląda niezwykle. Jego niebieskie oczy, w których można utonąć rozkochały w sobie pewnie dziesiątki kobiet. Był tam jeszcze ciemnowłosy mulat. Jego wygląd jest wyjątkowy. Jest to naprawdę przystojny facet, który ma ciemne, czekoladowe oczy. Usiedli do stolika dla ośmiu osób, więc czekali na jeszcze jedną osobę. Właśnie wtedy do lokalu wszedł wysoki, piwnooki chłopak. Ma jasne włosy i wygląda bardzo elegancko. Podszedł do ich stolika i ucałował wszystkie dziewczyny siedzące przy nim w policzek, a chłopaków przywitał przybijając im po piątce. Zdjął z siebie płaszcz i powiesił na wieszak obok ich miejsca. Usiadł między Harry'm, a blondynem. Nie mogłam zbytnio usłyszeć ich rozmowy, ale wiem, że dobrze się bawią, więc Harry będzie dzisiaj w dobrym humorze. Tylko to mnie obchodziło.
Zjadłyśmy posiłek i zapłaciłyśmy. Poszłam jeszcze do łazienki. Gdy z niej wróciłam zauważyłam, że Harry idzie w moją stronę. Jak on zabójczo wygląda.
-Co ty tu robisz? -zapytał z uśmieszkiem na twarzy.
-Byłam tu na kolacji z przyjaciółką. -potarł kark jakby się nad czymś zastanawiał.
-Zastanawiam się czy chciałabyś gdzieś wyjść ze mną w sobotę?
-Z przyjemnością, a teraz idź do znajomych, bo strasznie się gapiom. -zachichotałam i nasze oczy zwróciły się na przyjaciół Harry'ego. Oni natomiast szybko się odwrócili i jakby nigdy nic zaczęli ze sobą rozmawiać.
-Jasne, ale najpierw.. -jego dłonie chwyciły moją twarz i delikatnie musnął moje usta swoimi malinowymi.
Zostałam tam sama. Ocknęłam się dopiero, gdy usłyszałam głos przyjaciółki.
-To jak idziemy?
-Co? Znaczy jasne już idę.
To musiało wyglądać dziwnie, ale nie przywykłam jeszcze do jego pocałunków. Jest taki słodki. 
W drodze do domu Misy znowu się wygłupiała. Zaczepiała przechodniów i udawała pijaną. Gdy przyszłyśmy do domu padłyśmy na kanapę.
-Śpisz u mnie?
-Myślę, że tak. Nie chcę mi się iść do domu. -westchnęła. -A tak właściwie, kim był ten przystojniak, który cię pocałował? -uhh musiała zapytać. Myślałam, że nie zauważyła.
-To był.. mój znajomy. Poznałam go miesiąc temu na koncercie.
-A nazywa się?
-Harry... nazywa się Harry. -głęboko westchnęłam i zaczęłam rozmarzać nad tym jak bosko całuje.
-Czy wy.. spotykacie się?
-Myślę, że tak. -głośno pisknęła.
-Gratulację! -mocno mnie uściskała.
Idziemy spać. W między czasie Misy wypytuje mnie o Harry'ego. Lubię o nim mówić. Jest interesujący, inteligentny i taki zabawny. Jego poczucie humoru jest wyjątkowe. Mówię też o tym jak jego zachowanie może się zmienić w ułamku sekundy. Nigdy by mnie nie skrzywdził, ale czasami wolę być po prostu ostrożna. Dba o mnie. Nie wiem czy jest we mnie zakochany, jeśli nie to jest dla mnie fantastycznym przyjacielem. Nie musi być moim chłopakiem żebym go lubiła, ale byłoby fajnie. Czasami wyobrażam sobie jak się całujemy lub robimy wiele innych rzeczy. Robi mi się wtedy ciepło, ale on jest taki nieziemski.
Ze snu budzi mnie przyjaciółka. Wyskakujemy z łóżka i idziemy do kuchni zrobić sobie śniadanie. Ona czuje się u mnie jak u siebie w domu, co mnie bardzo cieszy. Nie lubię szarych myszek, lubię z kimś porozmawiać, pośmiać się i wygłupiać się. Mam już tą pełnoletność, ale ona nie wywiązuję mnie do bycia poważną przez cały czas. Chcę chodzić na imprezy i bawić się. Pracuję, ale praca nie jest dla mnie problemem. Lubię do niej chodzić i poznawać nowych ludzi. Dawno nie widziałam się z Jake'iem. Jest mi przykro z tego powodu, musimy się spotkać. Wyciągam telefon z kieszeni i wybieram jego numer. Odbiera natychmiast.
-Faith! Już martwiłem się, że nie żyjesz!
-Przepraszam, ale musimy się spotkać i to nadrobić. -zaśmiał się.
-Zdecydowanie. Kiedy ci pasuję?
-Myślałam o piątku.
-Będę o piątej. -uśmiechnęłam się i rozłączyłam.
Zjadłam śniadanie i posprzątałam. Misy musiała się już zbierać, więc odprowadziłam ją kawałek, a po drodze weszłyśmy na kawę. Pożegnałam się z przyjaciółką i wróciłam do domu. Wyciągnęłam mojego laptopa i włączyłam twitter'a. Nie byłam na nim od wieków o czym świadczą moje powiadomienia. Dwadzieścia nowych obserwatorów. To dla mnie dużo, nie byłam na nim jakoś popularna. Mam zaledwie trzysta osób, które mnie obserwują i dwa razy więcej obserwowanych. Odłożyłam na bok laptopa, gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Na wyświetlaczy pojawiła się nazwa Harry Styles, zmieniłam ją po tym jak w restauracji poznałam jego nazwisko. Przejechałam palcem po wyświetlaczu, tym samym odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.
-Tak?
-Hej, chciałem się upewnić czy na pewno będziesz w sobotę.
-Ymm pewnie, że będę. To miłe, że mnie zaprosiłeś. -przygryzłam wargę.
-W takim razie będę po ciebie o osiemnastej okej? -wyczułam w jego głosie zdenerwowanie.
-Dobrze. Pa Harry. -odpowiedział mi i się wyłączył.
Cieszę się, że zależy mu żebym przyszła. To musi być dla niego ważne, chociaż dla mnie to zwykłe wyjście. Dobra przyznaję, że też się denerwuję.

czytasz=komentujesz ;)

Nowe wiadomości dla was: poznaliście nową bohaterkę Marry, którą dodałam już w zakładce Bohaterowie, jeśli ktoś chce dołączyć do informowanych może się zapisać tutaj.

Proszę was też o większą aktywność w pisaniu komentarzy. Jeśli opowiadanie was się podoba powiedzcie znajomym o nim. Mój drugi blog Alone i aski bohaterów http://ask.fm/Harry_unearthly, http://ask.fm/Faith_unearthly

środa, 11 czerwca 2014

Chapter 11

Louis wyciągnął rękę by podnieść swojego Iphona. Zerknął na wyświetlacz i szybko odrzucił połączenie. Po jego twarzy można poznać, że jest smutny, ale złość przeważała. Odrzucił laptop na bok i pomknął do kuchni. Nalał sobie wody, ale zaraz po wypiciu jej stwierdził, że potrzebuje czegoś mocniejszego. Chciałem zapytać co się stało. Był taki tylko po telefonie od swojej dziewczyny, gdy się kłócili, ale przeważnie odbierał, więc to nie to. Nalał ostry napój do swojej szklanki i przyłożył do ust. Przechylił głowę i opróżnił palący alkohol z jeszcze chwilę temu pełnej szklanki. Już miał w dłoni butelkę z wódką, gdy go powstrzymałem.
-Hej stary zwolnij, chyba nie chcesz się upić? -musiałem mu coś powiedzieć. Prawie nigdy nie widziałem go w takim stanie, no może ze dwa, trzy razy. To nie w jego stylu. Z naszej piątki był najporządniejszy i to on zawsze nas uspokajał, gdy coś szło nie po naszej myśli. Jest świetnym przyjacielem i różni się od pozostałych chłopaków choćby tym, że nie jest każdej nocy z inną dziewczyną. Ma swoją dziewczynę Marry. Nie była jakaś super fajna, ale była naprawdę w porządku. Nie rozkazywała Louis'owi jak to przeważnie jest w związkach. Ufała mu bezgranicznie i to było dziwne, gdy się kłócili. Louis bardzo to przeżywał, ale teraz wiem, że to nie to, po prostu dowiem się.
-Kto do ciebie dzwonił? -zapytałem.
Otworzył szerzej oczy i usta jakby chciał coś powiedzieć, ale szybko je zamknął i odwrócił się do mnie. Posprzątał w kuchni i wtedy kazał mi usiąść. 
-To Grace.
-Grace?
-Wiesz ona.. Ona ciągle do mnie dzwoni, pyta o ciebie, a ja jej odpowiadam, że jesteś zajęty. Ona tego nie rozumie. Codziennie dzwoni do mnie po pięćdziesiąt razy i..-przerwałem mu.
-Kurwa jeden raz. Jeden jedyny raz się z nią przespałem i się do mnie przyczepiła. -jestem idiotą. Nawet nie było fajnie, a ona się ode mnie nie umie odpierdolić. Nigdy mnie nie będzie mieć. -A jeszcze do tego zaczęła cie prześladować. Co jest z nią nie tak?
-Trzeba jej powiedzieć, żeby się odpierdoliła.
Pojechałem od Louis'ego jakieś dwadzieścia minut temu. Muszę wyluzować. Wszedłem w naszą 'uliczkę jarania' i skręciłem jointa. Paliłem i z każdą sekundą czułem się lepiej. Byłem wyluzowany, tego mi trzeba było. Wyszedłem z uliczki i skierowałem się do parku, gdzie zostawiłem samochód. Kręciło się w nim pełno dzieciaków, które grały w piłkę czy też rzucali dyskiem. Jeden z talerzy uderzył we mnie. Nie zareagowałem zbytnio, gdyż miałem jeszcze w sobie odrobinę narkotyku. Po prostu odrzuciłem im dysk i już miałem wsiadać, gdy usłyszałem znajomy głos.
-Hej Harry. -odwróciłem się. Była to Perrie -dziewczyna Zayn'a. Jak zwykle uśmiechnięta.
-Perrie. -przywitałem ją przyjacielsko, delikatnie zamykając w uścisku.
-Dawno cię nie było. No wiesz, chłopaki zaczynają myśleć, że.. 
-Dobrze wiesz, że wszystko w porządku. Nie mam teraz czasu i tyle, za dużo zamówień.
-Słyszałam coś innego.
-Co takiego?
-Że.. że się zakochałeś.
-Ja? Przecież mnie znasz.
-Tak bardzo dobrze i widzę te iskry w twoich oczach. Jak się nazywa?
-Faith. -potarłem kark w zakłopotaniu.
-Świetnie! -zaklaskała w dłonie. -Musisz ją przyprowadzić i..
-Nie ma takiej opcji.
-Harry, chcę ją tylko poznać.
-Dobrze, ale nie przyjdę z nią tam, ona.. jest inna.
-Haha jak to inna, czy jest kosmitką?
-Nie, ale nie pasuje do naszego towarzystwa, jest miła.
-Ja nie jestem? -wydymała usta w geście żalu i smutku, co zawsze na mnie działało
-Dobra. Przyjdę z nią, ale nie do klubu. Sobota, osiemnasta w tej pizzerni na rogu. -skinęła głową i mnie pożegnała. Wsiadłem do auta i pojechałem do domu.

Faith's pov

Mam dzisiaj dzień wolny, więc postanawiam zaprosić Misy. Była moją najlepszą przyjaciółką odkąd pamiętam. Przyjaźniłyśmy się w podstawówce i nadal to robimy. Jest to dla mnie niesamowite. Misy jest wspaniała, śliczna, chuda i bardzo wysportowana. Ma długie, ciemne włosy i brązowe oczy. Nie jest zbyt wysoka, jest mojego wzrostu. Kocham ją jak siostrę, której nigdy nie miałam.
Ogarnęłam trochę dom. Nie lubię brudu. Nawet mały bałagan mnie denerwuję. Pod tym względem jestem nieźle walnięta. Czasami to dobrze.
Misy przyszła o szesnastej. Wyglądała cudownie. Biała na sobie biały sweterek, do tego czarne leginsy i balerinki. Lubiła się stroić nawet jeśli to zwykłe spotkanie u mnie. Udawała grzeczną dziewczynkę przed rodzicami, ale przy mnie była szalona. Pamiętam, gdy miałyśmy po piętnaście lat. Zrobiłyśmy sobie fałszywe legitymacje i poszłyśmy na dyskotekę. Dziwne było, że nas wpuścili, ale pomalowałyśmy się i nie było problemu. Gdy byłyśmy w środku jakiś facet chciał z nią zatańczyć, pijany to mało powiedziane, był okropnie najebany i może nawet naćpany. Nie zgodziła się, a gdy facet od nas odszedł pobiegła do łazienki się schować. Zawsze było w niej coś z dziecka i czasami się ujawniało. Umiała mi polepszyć tym humor.
-To jak pizza czy idziemy na fast food'a? -zapytałam po tym jak obejrzałyśmy film.
-Pizze jadłam wczoraj.
-Dobra, ubieraj się idziemy na hamburgera. -zaśmiałam się.
Obydwie lubimy dużo i niezdrowo jeść, pomimo to mamy talie osy i niedowagę. Szłyśmy wzdłuż chodnika. Knajpa była blisko mojego domu i było to nasze ulubione miejsce na randki, plotki, oglądanie meczy. Misy wygłupiała się idąc po krawężniku udając, że jeśli spadnie, wpadnie do krateru wulkanu. Jej wyobraźnia jest bajkowa. Ma duszę artystki i bardzo dobrze maluje, chociaż ona uważa, że jest przeciwnie.
-Co bierzesz? -zapytała, gdy byłyśmy w środku.
-Cheeseburgera i frytki, a ty?
-Hmm to ja też. -lubiła mnie naśladować. Byłyśmy jak dwie krople wody.
Po zamówieniu jedzenia, siadłyśmy do stolika.
-Jak w pracy? 
-Mam wolne na ten tydzień. -uśmiechnęłam się z radością w oczach. Lubiłam swoją pracę, ale czasami trzeba odetchnąć od natłoku obowiązków.
Misy poszła po naszą kolację i zaniosła ją do stolika. Wydurniała się przy tym i udawała kelnerkę. Jest szalona, jak mogę się z nią pokazywać publicznie? Może dlatego, że lubię jak robi z siebie idiotkę w miejscu publicznym, a ja udaję, że jej nie znam. Rozkoszowałam się smakiem kanapki. Jest dobra jak zawsze, a frytki tutaj są najlepsze. Ubrudziłam się i miałam całą twarz w sosie z tysiąca wysp. Wzięłam chusteczkę i szybko go z siebie starłam.
Rozmowa z Misy była zabawna. Opowiadała mi plotki o chłopaku, którego miała na oku. Misy chodzi na studia do koledżu w naszym mieście, więc czasami zostaje w akademiku, ale przeważnie jest u rodziców.
-No więc Matt jest taki słodki, wiesz co on dzisiaj zrobił? Upadły mi książki, więc je podniósł i posłał mi ten jego seksowny uśmiech. -i tak jest zawsze, Matt to Matt tamto. Kochałam te plotki, moje życie nie jest interesujące i takie opowieści poprawiały mi humor. Ja zwykle tylko przytakuję, czasami wtrącę jakieś 'O BOŻE', albo 'SERIO?'.
Do restauracji wchodzili i wychodzili ludzie, normalni, zwykli, ale zauważyłam coś, a raczej kogoś znajomego. Wszedł tu ze znajomymi i usiadł do stolika po drugiej stronie pomieszczenia. To był Harry.

czytasz=komentujesz ;)

Tadaaaa.. podoba wam się? Błagam o komentarze. Mam brak weny i rozdział jest kiepski, tak myślę. Jeśli macie pomysły na nowy rozdział piszcie, a może coś wykorzystam ;) I proszę czytajcie notatki pod rozdziałami, bo są przeważnie ważne.
3 komentarze=chapter 12
ask.fm/Harry_unearthly ask.fm/Faith_unearthly Informowani Mój drugi blog

niedziela, 8 czerwca 2014

Chapter 10

Jesteśmy już koło jej domu. Mieszkamy blisko siebie, więc podróż minęła szybko. Pomogłem jej wysiąść z auta i zaprowadziłem ją pod drzwi.
-Może chciałbyś wejść? -myślałem, że już nie zapyta. 
-Jeśli to nie kłopot. -uśmiechnąłem się i wszedłem razem z nią do mieszkania.
Było trochę mniejsze od mojego, ale bardzo przytulne. Uważam, że mieszkanie urządzone w takim stylu zapewnia dobrą atmosferę. Jest tu kominek, który pasuję do reszty salonu. To dobre rozwiązanie na zimowe wieczory, gdy jest zimno można w nim zapalić, ubrać ciepłe skarpety i wypić herbatę. Może i moje myślenie jest dziewczęce, ale pod takim względem jak dekoracja wnętrz jestem jak moja mama. Pamiętam jak zawsze urządzaliśmy razem dom, podczas remontu. To było moje ulubione zajęcie. Przykro mi z powodu, że nie widziałem jej już jakiś czas, ale wierzę, że kiedyś zechce mnie odwiedzić. Była taka bliska, ale ja wszystko spierdoliłem. Zawszę będę robić wszystko by mi przebaczyła, ale jeśli ona tego nie zauważa to nie wiem co zrobić.
Faith poszła do góry by się przebrać, a ja usiadłem w salonie na fotelu i załączyłem mały telewizor, który stał na środku pokoju. Jak zwykle nie leci nic interesującego. Podszedłem do półki znajdującej się pod telewizorem i wygrzebałem z niej parę płyt z nagranymi filmami. Były tam takie filmy jak 'Gdzie jest Nemo?', 'Bambi' i 'Zaplątani'. Zaśmiałem się. Czy ona jest naprawdę taka dziecinna? Może już tego nie ogląda? Filmy, a raczej bajki nie są aż tak stare, więc musiała je niedawno oglądać. Wybrałem 'Bambi', a resztę odłożyłem z powrotem do szafki. Włożyłem płytę do odtwarzacza DVD. Film się zaczynał, a Faith nadal nie było. Postanowiłem wciągnąć się w opowieść małego jelonka, którą znałem już praktycznie na pamięć.
-Co ty robisz? -powiedziała rozbawiona Faith z jej głupkowanym, ale słodkim wyrazem twarzy.
-A ty gdzie tak długo byłaś? -szybko zmieniłem temat, wiedząc jak to musiało głupio wyglądać, wytatuowany facet oglądający przygody jelonka. To nawet głupio brzmi.
-Musiałam wziąć prysznic. Mogę się przyłączyć? -zażartowała. 
-Jasne siadaj. -usiadła, a raczej wtuliła się w moje ramię.
Poczułem się wspaniale. Film był zabawny, a gdy się skończył Faith postanowiła zrobić obiad.
-Gdy nie ma mamy to ja robię obiad. -tłumaczyła.
Wyciągnęła z lodówki potrzebne produkty i zaczęła robić gulasz. Zapytałem czy mogę w czymś pomóc na co skinęła i wskazała na warzywa. Umyłem je po czym zacząłem kroić paprykę w kostkę. Po pół godzinie skończyliśmy gotować. Faith podała mi naczynie z owym gulaszem, który pachniał niebiańsko.
Muszę już wychodzić, przypomniałem sobie, że mam pracę od której tak łatwo się nie wywinę. Jeśli kiedykolwiek Faith zapyta się mnie gdzie pracuję, nie mam pojęcia co jej odpowiem. Na pewno nie powiem prawdy, bo jak by to brzmiało 'sprzedaję narkotyki i biję tych, którzy nie oddają pieniędzy na czas, a mój szef zabiłby mnie jeśli bym coś spierdolił?' Chciałbym widzieć jej minę, albo nie, lepiej żeby się nie dowiedziała.
Moja praca polega głównie na dostarczaniu produktu do konsumenta. Gdy konsument nie płaci na czas idę sam lub z chłopakami go zastraszyć. Jeśli nie oddaje pieniędzy nieźle od nas dostaje, jeśli oddaje ma spokój, jak na razie. Właśnie podczas takiej akcji został postrzelony Zayn. Gdybym był tam tego wieczoru, pewnie byłby cały. Dobrze, że jego stan się poprawia i już jutro wychodzi ze szpitala. Więcej o moim szefie. Ma na imię Tom i ma zaledwie dwadzieścia sześć lat, ale jest strasznym skurwielem. Jego ciało jest pokryte całe w tatuażach i jest cholernie bogaty. Wystarczy jedno spojrzenie na jego dom i już wiesz wszystko. Co noc ma inną dziwkę w swoim łóżku i myśli, że jest najlepszy. Typowy kutas, ale nie mogę mu nic zrobić, bo jest moim szefem. Gdybym tylko podniósł na niego rękę dostałbym kulką w łeb. Widziałem na własne oczy, gdy pewien pracownik o imieniu Zack zaczął się z nim kłócić o wypłatę, ten bez mrugnięcia okiem przebił mu głowę nabojem. Przysięgam, że jego krew była wszędzie, nawet na mojej koszulce. Dlatego tak bardzo wszyscy się go bojom i się go słuchają. Jeden raz mu podpadniesz, a życie masz już przegrane. Zapytacie pewnie dlaczego nie odejdę? Cóż, nie mogę. Po pierwsze dostaję za zlecenia dużo kasy, a po drugie Tom bardzo surowo traktuje odejście z jego 'firmy'. Trzeba sobie odciąć ucho. Teraz już wiecie w jakie gówno wpakowałem się rok temu.
-Pójdę już. Nie chcę ci zawracać głowy. -wyjąkałem i wyszedłem z jej mieszkania zanim zdążyła odpowiedzieć.
Udałem się w miejsce mojego kolejnego zlecenia. Podjechałem pod dom kupca i dałem mu sporą dawkę amfetaminy, którą kupuje ode mnie odkąd zaczynałem pracę. Był nieźle uzależniony. W jego domu zawsze śmierdziało alkoholem i narkotykami. Zgaduję, że nie miał stałej partnerki. Po zawiezieniu towarów do paru innych osób zatrzymałem się u Louis'ego. Jest w swoim domu, na moje szczęście. Wszedłem nie pukając, jak to miałem w zwyczaju. Siedział na sofie i szukał czegoś na swoim laptopie.
-Cześć stary! -krzyknąłem w jego stronę, stojąc we framudze.
Odwrócił się i mi odpowiedział. Poszedłem do niego i usiadłem na fotelu na przeciwko. Na początku siedzieliśmy w ciszy. Przerwał ją dzwonek jego telefonu.

czytasz=komentujesz ;)

Na początku dziękuję wam, że czytacie i komentujecie. Mam nadzieję, że komentarzy będzie przybywać, ponieważ dodałam opcję o pozwalaniu anonimom komentować. Akcja się rozkręca, ale nie powiem wam jeszcze co dokładnie się stanie, bo to niespodzianka. Kocham was i do napisania. Big love ;*

Mój drugi blog, na którego was zapraszam http://alone-niallhoran.blogspot.com/
Ask Harry'egoAsk FaithInformowaniMój twitter

wtorek, 3 czerwca 2014

Chapter 9

Księżyc świeci niesamowicie. Nie ma jeszcze pełni, ale reprezentuje się bardzo dobrze. Noc jest cicha. Każdy kto ma zdrowy rozsądek jest u siebie w domu. Niektórzy pewnie na imprezie, zapijają swoje smutki drinkami i tańczą z obcymi osobami. Ja za to czuję się bezpieczna. Nie jestem w prawdzie pewna co Harry ma zamiar robić ze mną w jego domu, ale raczej nie ma złych myśli. Oby.
Wjeżdżamy na podjazd jego domu i wysiadamy z samochodu. Harry otwiera mi drzwi i tym razem daję sobie pomóc. Nie chcę go rozzłościć, bo jesteśmy sami. Wchodzimy do jego mieszkania. Jest tak jak wcześniej. Czysto, wszystko na swoim miejscu. Zaczynam się zastanawiać czy Harry sam sprząta czy też może wynajmuje sprzątaczkę. Może zapytam go o to kiedy indziej. Nie sądzę, że to odpowiedni moment na rozmowę o utrzymaniu w porządku jego domu.
-Usiądź na kanapie. Ja pójdę się przebrać. -kiwnęłam głową na zgodę i ugościłam się na wygodnej sofie.
Przyglądam się mieszkaniu jak najdokładniej. Jest ogromne. Kuchnia w kolorze beżu z pięknymi wiktoriańskimi meblami. Musiała być niesamowicie droga. Zastanawia mnie fakt skąd Harry posiada taką ilość gotówki. Jest bardzo młody. Może odziedziczył dom po dziadkach, lub sam go kupił z pieniędzy ze spadku. Tylko on zna odpowiedzi na te pytania i nie wydaję mi się, żeby był chętny by mi na nie odpowiedzieć.
Włączam telewizor dla zabicia czasu. Zaczął się odcinek 'Przyjaciół', który widziałam ze sto razy. Mimo to nie przełączam kanału i wciągam się w historię przedstawioną na ekranie. Po pół godzinie, staję się bardzo senna. Ten wieczór był niezwykły, ale padam na twarz. Zasypiam w mgnieniu oku.

Harry's pov

Schodzę na dół i zauważam włączony telewizor. Podchodzę bliżej, bo nigdzie nie mogę dostrzec Faith. Siadam na fotelu i wpatruję się w słodko śpiącą dziewczynę. Nie będę jej  budzić, ale nie będzie się jej tu wygodnie spać. Postanawiam przenieść ją do sypialni, a sam decyduję się spać w salonie. Przebieram ją do moich dresów by było jej jeszcze wygodniej i przykrywam kocem. Przez chwilę patrze jeszcze czy się nie obudzi i kieruję się do pokoju gościnnego. Okazuję się, że dzisiaj to ja jestem gościem. Wyłączam telewizor i staram się zasnąć.
-Harry? -słyszę wołanie mojego aniołka.
Budzę się i wypatruję godzinę na odtwarzaczu DVD. Ósma dwadzieścia. Wstaję i biegnę do łazienki. Myję zęby. Gdy kończę, idę do kuchni by zrobić śniadanie, ale ktoś mnie uprzedził. Dziewczyna zdążyła zrobić już gofry i naleśniki. Objąłem ją od tyłu i ucałowałem w policzek. Zarumieniła się, ale kontynuowała gotowanie. Jest taka słodka, w moich ubraniach wygląda naprawdę dobrze. Podała jedzenie na stół i powiedziała bym się częstował. Podziękowałem i powiedziałem, że nie musiała niczego robić.
-A tak właściwie. -powiedziała w przerwie między przeżuwaniem. -To jak znalazłam się u ciebie w sypialni?
-Zaniosłem cie tam. Nie chciałem byś spała na kanapie.
-Nie musiałeś, ale dziękuję. A ty gdzie spałeś?
-W salonie.
-Wiesz, że mogłeś spać ze mną. -na prawdę? Myślałem, że to nie w jej stylu 'spać z chłopakiem'.
-Mogłaś mówić szybciej. Przepuściłem taką okazję. -zaśmiała się, a ja oblizałem wargi by zobaczyć jak dziewczyna się rumieni. Jak na zawołanie stała się czerwona jak pomidor. 
-Dobra lepiej jedz, póki jest ciepłe.
Ukroiłem kawałek naleśnika i powoli przeżuwałem. Rozkoszowałem się tym pysznym smakiem. Teraz wiem, że Faith umie dobrze gotować, ale nikt nie pobije mistrza jakim jest Harry. Tak byłem zakochany w sobie, ale przez to byłem bardziej śmielszy i miałem dobry kontakt z kobietami. Lubiły mnie i mogłem robić z nimi co tylko chcę. Zjadłem posiłek i włożyłem naczynia do zmywarki. Zrobiłem to także z talerzem Faith. Podziękowałem za posiłek i pochwaliłem ją za to, że danie było przepyszne. Po posiłku postanowiliśmy pooglądać telewizję. Nie leciało nic ciekawego. Jakiś durny teleturniej, ale nie przełączyłem, bo Faith prosiła bym zostawił. Nagle zadzwonił jej telefon.
-To moja mama. Odbiorę, pewnie się martwi, że nie przyszłam wczoraj do domu. -oznajmiła i wstała z kanapy. Zawsze, gdy z kimś rozmawia przez telefon chodzi po całym pomieszczeniu jak opętana. Ja nie miałem takiego problemu. Chociaż muszę przyznać, że jest to całkiem zabawne. Jest taka niepoukładana. Nieprzewidywalna. Seksowna. Nie mogę przestać o niej myśleć w ten sposób. Taki już jestem. Nie oduczę się tak szybko starych nawyków, a z pewnością nie oduczę się traktowania niektórych kobiet jak przedmiotu. Nigdy nie uderzyłbym żadnej kobiety, ale jeśli chodzi o seks, to robię to bez jakichkolwiek uczuć, tylko dla swojej przyjemności. Nie obchodzi mnie czy dziewczyna czuje się ze mną dobrze. Inaczej było z Faith. Martwię się o nią i mam potrzebę bycia blisko niej. Chyba się zakochałem. Nie Harry Styles się nie zakochuję. Harry Styles jest człowiekiem bez uczuć. Chciałbym żeby tak było, ale od pewnego czasu to się zmieniło.
-Mógłbyś zawieść mnie do domu?
-Jasne. Ubierz się i zaraz pojedziemy. -powiedziałem trochę zawiedziony. Nie chciałem żeby już jechała. Jak dla mnie ona tu może zamieszkać, ale pewnie by się nie zgodziła.
Poszła na górę i zostawiła mnie samego z moimi myślami. Przyzwyczaiłem się do jej obecności. Gdy jest blisko mnie czuję się bardzo dobrze. Chciałbym się do niej jeszcze bardziej zbliżyć, ale jeśli ona  tego nie chce, nie będę jej zmuszać. Dlaczego ta dziewczyna tak bardzo mnie kręci? Jest śliczna i inna niż dziewczyny, z którymi zazwyczaj spałem. Tamte ulegały mi bardzo szybko, ona była inna. Niewinna i nieświadoma. Taka urocza. Usłyszałem jak schodzi po schodach, więc podszedłem do drzwi wejściowych i założyłem na nogi swoje białe conversy. Dziewczyna potknęła się o swoje nogi, ale w miarę szybko ją złapałem, zapobiegając upadkowi. Kochałem w niej jej niezdarność. Czasami było to zbędne, na przykład, gdy poparzyła się gorącą herbatą. Myślała, że nie zauważyłem. Było to zabawne, ale gdyby stało się coś poważniejszego musiałbym dzwonić na pogotowie. Musze jej kiedyś powiedzieć by była ostrożniejsza.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do garażu. Wsiedliśmy do samochodu. Gdy przekręciłem stacyjkę zaskoczyła nas głośna muzyka, więc przyciszyłem ją.
-Przepraszam, nie wiedziałem, że jest tak głośno włączone.
-To nic, każdemu się zdarza. -posłała mi ciepły uśmiech.
Położyłem rękę na jej udzie na co wzdrygnęła się, ale nic nie powiedziała. Pomyślałem, że tym razem nie zdejmę z niej mojej dłoni. Potrzebuję jej bliskości. Nie chcę, żeby już wracała do domu, ale wiem, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.

czytasz=komentujesz ;)
Przepraszam, że nie dodawałam rozdziału, ale nie miałam zbytnio czasu. Myślę, że to się więcej nie powtórzy i rozdziały będę dodawać co 3-4 dni. Proszę o komentowanie, bo to bardzo pomaga i motywuje. Piszcie czy wam się podoba :)